Krótkim słowem wyjaśnienia. Brak wpisów nie jest spowodowany tym, że się znudziłem i że blog będzie leżał odłogiem. Po prostu marzec jest dla mnie miesiącem bezalkoholowym. Yes sir! Nie mogę pić piwa, ale już niedługo. Dwa wcześniejsze wpisy, jak i dzisiejszy, i następny pochodzą z lutego. Były po prostu chowane na ten czas.
kraj: Polska
browar: Cornelius
ekstrakt: 13%; alkohol: 5,8%; butelka 0,5 l
typ: półciemne; rodzaj: ale; pasteryzowane
źródło: sklep koło kościoła Miłosierdzia Bożego,
cena: 3,70 PLN
browar: Cornelius
ekstrakt: 13%; alkohol: 5,8%; butelka 0,5 l
typ: półciemne; rodzaj: ale; pasteryzowane
źródło: sklep koło kościoła Miłosierdzia Bożego,
cena: 3,70 PLN
Oto kolejne polskie piwo górnej fermentacji. Ale Ale kupowałem z wielkim entuzjazmem i dużymi nadziejami. Pszeniczniak od Corneliusa jest moim ulubionym i liczyłem, że ale z Piotrkowa, z bardzo przystępną ceną, będzie równie często gościł w mojej lodówce. I wiecie co?, prawdopodobnie tak będzie.
Ale Ale jest rdzawo - bursztynowe. Przyjemny i cieszący oczy kolor. Niestety z piana nie była już tak ładna. Biało-szarawa, średnio okazała, pełna dziur. Opadała w szybkim tempie, ledwo zdążyłem ją uwiecznić na zdjęciu, bo mniej więcej w ciągu minuty zredukowała się do cieniutkiej obwódki. Bardzo przyjemnie za to to piwo pachnie. Wspaniale słodowo z ulotnymi nutami chmielowymi. Rześko, orzeźwiająco i nawet trochę goździkowo-owocowo. Przy pierwszym łyku od razu daje o sobie znać to goryczka. Początkowo lekka, z małymi dodatkami kwasowości, z każdym łykiem przybierała na sile i stawała się jakby bardziej wytrawna. I nie była to typowa, chmielowa goryczka. Wydawała się bardziej korzenno - słodowa. W posmaku natomiast czułem lekką metaliczność, ale dużo lżejszą niż w przypadku pale ale z browaru Gab - Zdrowego. Niemniej jednak, wrażenie podobne do tego jakby trzymać w spoconej dłoni miedziaki jest. Może to dlatego, że piwo powstało w miedzianej warzelni? Wysycenie jest bardzo porządne. Bąbelki przyjemnie drapią w gardło i praktycznie wcale nie słabną w końcówce.
Szata graficzna mi się spodobała od pierwszego wejrzenia. Nie jest to piękny design, ale swoim minimalizmem i schludnością, w jakiś tam sposób mnie urzeka. Widać, że można zrobić dobrze wyglądającą, a przy tym prostą etykietę... i nawet jeżeli jest wyraźnie inspirowana znakiem londyńskiego metra, to może wyglądać fajnie. Na kontrze wszystkie potrzebne informacje: skład, ekstrakt, adres producenta i nawet krótki opis produkcji piwa. I wszystko bardzo czytelne. Jedynym minusem jest to, że te butelki w które Cornelius leje część swoich wyrobów jest niestety bezzwrotna, chociaż w zamian mamy zawsze ładnie wyglądającą butelkę.
Słowem podsumowania. Ale Ale mi smakowało. To ciekawe doznanie, do którego chce się wrócić. I jak tylko będę mógł spokojnie się piwa napić to z pewnością kupię również i butelkę tego. Jeżeli ktoś lubi gorycz i nie ma nic przeciwko czemuś trochę bardziej ciężkiemu, to zachęcam do kupienia. Cena nie powinna być wygórowana. Widziałem w trzech sklepach, wszędzie było poniżej 4 złotych. Polecam.
Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz