niedziela, 30 października 2011

Namysłów Niepasteryzowane


kraj: Polska
browar: Namysłów
ekstrakt: nie podano; alkohol: 6,0%;
butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: lager; niepasteryzowane
źródło: sklep koło kościoła Miłosierdzia Bożego,
cena: około 3 PLN

To moje pierwsze spotkanie z piwem z namysłowskiego browaru. Jakoś wcześniej nigdy nie udało mi się nawet spotkać w sklepach ich produktów. W połowie października zaczęło się pojawiać i te kilka skrzynek schodziło na pniu. Czy Namysłów Niepasteryzowane jest naprawdę tak smaczny czy zadziałało świetne opakowanie i marketing? 

Kolor ma typowy przedstawiciel lagerów - jasnozłoty, klarowny. Bez rewelacji. Piwo pieniło się ładnie, utworzyła mi się porządna czapa białej, lekko złamanej szarością, piany. Składała się ze średnich pęcherzyków i niestety opadła zadziwiająco szybko. Osiadła na ściankach szklanki, utworzyła obrączkę i cieniutką warstewkę. Zapach delikatny, słodowy. Piwo które piłem miało jeszcze 14 dni do końca terminu ważności. W smaku było słodowe z dodatkiem delikatnej kwasowości i słabą goryczką. Gdzieś w tle dobrze ukrywał się smak skórki od chleba (za to duży plus). Odniosłem takie mylne wrażenie na początku, że piwo jest orzeźwiające i lekkie, ale w trakcie picia zrobił się trochę przyciężkawe i je męczyłem. Ostatnie łyki uprzykrzył mi również alkoholowy posmak. Wysycenie było dość wysokie i takie jest do końca, początkowo wydawało się nieprzesadzone, ale od płowy naprawdę przeszkadzało mi w konsumpcji. 

Co rzuca się w oczy to bardzo dopracowane opakowanie. Mamy świetną kolorystykę etykiet, które nie dość że stylizowane na retro są jeszcze świetnie powycinane. Browar zaserwował również dedykowany kapsel i kartonik na szyjkę, który wydaje się może zbędnym bajerem, ale naprawdę zwraca uwagę klienta. Jestem zachwycony kształtem i designem głównej etykiety. Świetna czcionka, świetna rycina. Chwali się również, że Browar Namysłów zrobił własne butelki zwrotnymi. Zazwyczaj jak polski browar decyduje się na tłoczenie na szkle to już opakowanie robi się jednorazowe. Jedyny minus to brak informacji na temat ekstraktu.

Namysłów Niepasteryzowane mnie nie urzekł, ale ostatnio raczej mało który lager mnie zachwyca. Wydaje się trochę za nudny. Brakowało mi jakiegoś wyróżnika, większego pazura. Był też trochę przyciężkawy. Niemniej jednak na tle wielu piw niepasteryzowanych, które pojawiły się na rynku w ciągu ostatniego roku wypada dobrze. Jest to z pewnością piwo, które może smakować. Dobre do picia w większych ilościach. Chyba.  

sobota, 22 października 2011

Cornelius Grejpfrut


kraj: Polska
browar: Cornelius / Sulimar
ekstrakt: 13 (piwa bazowego); alkohol: 3,0%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: specjalne / aromatyzowane, pszeniczne; pasteryzowane
źródło: sklep koło kościoła Miłosierdzia Bożego,
cena: 4,10 PLN

Próbowania piotrkowskich nowości ciąg dalszy. W przypadku Cornelius Grejpfrut mamy do czynienia z produktem, z którym wybitnie zaspano. Wydaje się, że porą idealną dla piw z sokiem owocowym jest lato. I chociaż w tym roku tych ciepłych dni brakowało, mało było okazji, by się takim grejpfrutowym piwkiem chłodzić to i tak zupełnie nie rozumiem dlaczego zdecydowano się wprowadzać je na rynek akurat jesienią? 

Ten Cornelius po przelaniu do szklanki cieszy oczy pomarańczowym kolorem. Jest mętny, na dnie butelki mamy sporo osadu. Piana jak na pszeniczne jest raczej słaba. Mało okazała, pełna dziur, opada w chwilę. Na piwie zostaje tylko skromna obwódka i trochę kry. Zapach grejpfrutów uderza zaraz po otwarciu butelki. Po przelaniu jest bardzo intensywny i całkowicie dominuje. Nie udało mi się wyczuć nic innego. W smaku również nie ma nic poza grejpfrutem. Piwo jest bardzo kwaśne (i jest to kwasota pochodzenia cytrusowego, a nie z popsutego piwa) z delikatną goryczką w końcówce łyku. O dziwo posmak jaki zostaje w ustach jest słodki.... grejpfrutowo-słodki. Typowych dla pszenicy smaczków brak. Wysycenie bardzo mocne. Zdarzało się, że po większym łyku stawały mi w oczach łzy.

Opakowanie oceniam bardzo wysoko. Świetnie dobrane kolory, dobrze użyte srebro. Butelka przyciąga wzrok i jest bardzo estetyczna. Mało czytelna kontra (czarne litery są trochę zlewają się  na prążkowanym tle) jest pierwszym elementem do którego można się przyczepić. Drugim jest przekłamanie z 13% ekstraktem. Jak dobrze zauważył Bartek ze Smaków Piwa, browar podaje ekstrakt piwa, które stanowiło bazę.

Cornelius Grejpfrut oceniam bardzo pozytywnie, chociaż absolutnie nie przypomina w smaku piwa. To świetny bazujący na piwie napój grejpfrutowy. Jeżeli ktoś lubi kwaśne cytrusy to powinien po niego sięgnąć. Jest orzeźwiający i bardzo smaczny. Szkoda tylko, że nie pojawił się w sklepach pół roku temu. 

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:


czwartek, 20 października 2011

Cornelius Ciemny Pszeniczny


kraj: Polska
browar: Cornelius / Sulimar
ekstrakt: 12,5; alkohol: 5,0%; butelka 0,5 l
typ: ciemne; rodzaj: pszeniczne; pasteryzowane
źródło: sklep koło kościoła Miłosierdzia Bożego,
cena: 4,30 PLN

Dzisiaj wzięła mnie po raz kolejny na piwo pszeniczne. Skusiłem się, więc na ciemnego brata mojej ulubionego polskiego hefe weizena - Cornelius Weizen Bier. Dzisiaj na tapecie mamy Cornelius Ciemny Pszeniczny.

Piwo jest mętne, kolor to jasny brąz... wchodzący w barwę kompotu z suszu. Piana średniopęcherzykowa, przybrudzona na beż i jak na pszenicę to bardzo nietrwała. Osadza się na szkle, ale w trzy minuty opada do cieniutkiej warstewki. W zapachu  dominuje bananowa słodycz,  w tle czuć lekką kwasowość. Poza tym jest też zapach karmelu, pszenicy i drożdży. Piwo jest gęste, lekko oleiste. Jestem raczej rozczarowany, gdyż bardzo mało tutaj typowo pszenicznych smaków. Piwo pozbawione jest słodyczy. Nie wyczujemy również goździków. Jest duża kwasowość, ale nie taka klasyczna, cytrusowa. Absolutnie mi nie przypadła do gustu. Są wyczuwalne dość wyraźnie palenie, karmel i przede wszystkim drożdże. Lekka goryczka wyczuwalna na początku, później całkowicie zanika. O ile jeszcze z początku piwo może się podobać, o tyle po ogrzaniu jest coraz to gorzej i ostatecznie nie potrafię wystawić mu pozytywnej oceny. Stało się dziwnie kwaśne i jest to taka kwasowość, która przywodzi na myśl, że coś poszło przy warzeniu nie tak. Wysycenie raczej dobre, ale również siada w końcówce.

Opakowanie bardzo estetyczne, ale jak na mój gust kolorystyka jakoś nie gra. Możliwe, że przeszkadza mi to, że jest zbyt bogato? Na głównej kontrze podkreślono, że jest to piwo górnej fermentacji, na kontrze mamy komplet informacji - za to duży plus.

Cornelius Ciemny Pszeniczny to dla mnie spore rozczarowanie. Spodziewałem się dużo, a dostałem piwo, które jest dla mnie ledwo wypijalne. Za dużo ciemnej pszenicy na polskim rynku nie mamy, dla mnie i dla wielu będzie to z pewnością pierwsza ciemna polska pszenica (nawet nie wiem czy wcześniej się ktoś pokusił ją warzyć), a tutaj tak duża wtopa. Obawiam się, że nawet nie tylko przeciętny konsument może się tą jedną butelką zrazić. 


Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

piątek, 14 października 2011

Schöfferhofer Hefeweizen


kraj: Niemcy
browar: Binding Brauerei
ekstrakt: 11,6; alkohol: 5%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: pszeniczne; pasteryzowane
źródło: delikatesy Piotr i Paweł,
cena: 5,69 PLN

Przyszły jesienne słoty, a mnie zamiast na portery, wzięło na pszeniczniaki. Miałem ochotę na coś czego jeszcze nie piłem, a że nie chciałem ryzykować, postawiłem na Niemcy. 

Schöfferhofer Hefeweizen, bo o nim będzie dzisiaj mowa po przelaniu do szklanki prezentuje się wspaniale. Klasyczne jasne piwo pszeniczne. Ma ciemnożółty kolor i jest prawidłowo mętne. Prawdziwą ucztę dla oka stanowi piana. Nalało mi się z porządną czapą. Jest bielutka, gęsta, kremowa, drobnoziarnista ze skłonnościami do dziur i osadza się na szkle. Kolejny jej atut że utrzymuje się do samego końca! W zapachu, który jest dość intensywny, wyraźnie można wyczuć goździki i cytrusy. W smaku natomiast bardzo pozytywne wrażenie robią, dość mocno zaznaczone jak na ten styl, chmielowe smaczki. Poza tym Schöfferhofer jest raczej wyważonym piwem. Czułem przede wszystkim pszenicę, ale obecne są również nuty owocowe z bananową dominacją w połowie i cytrusowym prymatem w końcówce. Każdy łyk dopełnia delikatna, ale wyraźnie wyczuwalna goryczka. Wysycenie nie przesadzone, pod koniec nawet słabe, ale przyjemnie szczypie w język i zupełnie nie przeszkadza w konsumpcji.

Opakowanie oceniam bardzo na plus. Butelkę zdobi komplet pomarańczowych etykiet (a ja uwielbiam kolor pomarańczowy) ze złotymi elementami. Bardzo ładne czcionki (tu nie ma co się dziwić Peter Schöffer, jego podobizna znajduje się w centralnym miejscu na etykiecie, był drukarzem) i raczej skromne ozdoby, powodują że etykiety są czytelne i schludne. Na kontrze informacje w kilku językach, w tym w polskim, ale trochę dziwi brak kompleksowych informacji (chociażby ekstrakt podano tylko po Rosyjsku). No i bardzo ładny, złoto-pomarańczowy kapsel..

Bardzo ciekawy pszeniczniak ze względu na swoją goryczkę, która wpasowuje się idealnie. Orzeźwiający, lekki, a przy tym treściwy i bardzo smaczny. Jedno z lepszych piw pszenicznych jakie piłem. Musicie koniecznie spróbować!

niedziela, 9 października 2011

Wexford Irish Cream Ale


kraj: Anglia
browar: Greene King
ekstrakt: b/d; alkohol: 5%; puszka z widgetem 0,440 l
typ: półciemne; rodzaj: ale; pasteryzowane
źródło: delikatesy Piotr i Paweł,
cena: 5,69 PLN

Dość niska, jak na angielskie piwo, cena, widget i bardzo pozytywne recenzje na piwnych blogach spowodowały, że podczas ostatnich zakupów w Piotrze i Pawle włożyłem puszkę Wexford Irish Cream Ale do koszyka. Wexford to miasto w południowo-wschodniej części Irlandii (widać nie tylko w Polsce irlandzkie piwa mają nazwy od irlandzkich miast). Wygląd puszki (zieleń, czcionki) przywodzi na myśl Irlandię - piwo jednak produkowane jest w Anglii. 

Wexford ma kolor ciemno miedziany wchodzący w rejony mocnej herbaty. Jest klarowne. Piana dzięki azotowej kulce jest wspaniała. Podczas nalewania możemy obserwować jak piana tworzy się w szklance i był to niesamowity widok Pierwszy raz miałem okazję nalewać piwo z puszki z widgetem. Gdy już się piana wytworzy mamy gęstą, zbitą, ponad centymetrową warstwę, którą można nabierać na palec jak śmietanę. Jest koloru jasnokremowego z odcieniem różu. I w ogóle nie opada! Oblepia ścianki i zostaje w szklance do ostatniego łyka. Zapach jest słodki z wyraźnymi akcentami owocowymi i nutami toffi. Osobiście czułem przede wszystkim truskawki i poziomki. Bardzo przyjemna woń, ale i bardzo myląca. Poniuchałem sobie piwa i zostałem całkowicie zaskoczony pierwszym łykiem. Przyznam się szczerze, że Wexford mnie nie powalił, ale kilka kolejnych wypadło dużo lepiej i ostatecznie wypada bardzo dobrze. Gdy już ustach mamy pierwszy łyk musimy być przygotowani na mieszankę owocowej kwasowości z dodatkiem toffi i goryczki z wyczuwalnym chmielowym smaczkiem i lekkim dymieniem. Ta pierwsza wiedzie prym i jak dla mnie to są przede wszystkim truskawki. Goryczka natomiast trochę przypomina tą, którą wyczuwamy w gorzkiej herbacie. Nie jest natarczywa, zostawia w ustach przyjemny posmak. Wysycenie niskie, ale tego można się akurat spodziewać - azotowa kulka tworzy imponującą pianę, ale powoduje obniżenie zawartość dwutlenku węgla w samym piwie.

O puszce już trochę wspomniałem. Mamy stylizację na Irlandię. Czcionka, zieleń - daje to przyjemny efekt, chociaż trudno oprzeć się wrażeniu, że jest trochę za bardzo naćkane. Na plus jednak trzeba liczyć ilość informacji: przygotowana przez marketingowców historia, opis piwa i sposób podania. 

Wexford Irish Cream Ale to ciekawe doznanie. Piwo o ciekawej i bogatej gamie smaków, które dzięki przystępnej cenie jest dostępne dla większości konsumentów. Polecam się z nim zapoznać, chociażby dlatego, żeby zobaczyć czego nie doświadczamy w Polskich piwach. Ja pewnie do niego nie jeden raz wrócę.

sobota, 8 października 2011

Żubr Ciemnozłoty

kraj: Polska
browar: Lech (Kompania Piwowarska)
ekstrakt: 15; alkohol: 6,9%; puszka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: delikatesy Piotr i Paweł,
cena: 2,89 PLN

Żubra Ciemnozłotego opisano już na większości tematycznych blogów. Sam próbowałem go przed dwoma tygodniami, ale tak się złożyło, że tak jak w przypadku 80% pitych przeze mnie piw, nie spisałem swoich przemyśleń. Zaczęły się na szczęście chłodniejsze dni, mam wolne popołudnie, więc Czas to naprawić.

Piwo ma w kuflu kolor miedziany, jest klarowne. Piana lekko przybrudzona, po nalaniu obfita, ale o nieregularnej strukturze pełnej dziur. Utrzymuje się krótko. Zredukowała się do symbolicznego pierścienia w czasie poniżej pięciu minut. W zapachu Żubr jest przede wszystkim słodowy. Delikatnie zaakcentowano lekko owocowy zapaszek i alkohol. To niestety mało porywający zapach. W smaku jest okej, ale szału nie ma. Piwo jest lekko kwaśne, lekko owocowe, ale pozbawione słodyczy.W końcówce każdego łyku pojawia się wyraźna goryczka i szczypiący w język alkohol. Trochę płaskie. Przeszkadzało mi za wysokie wysycenie. Alkohol jest jak na mój gust na odpowiednim poziomie. Przyjemnie grzeje, a podczas picia nie odrzuca. Tego Żubra sączyłem sobie ponad godzinę i po lekkim ogrzaniu wypadał najlepiej. Zaskakujące jest to, że mamy w tym przypadku do czynienia z piwem nie produkowanym za pomocą metody HGB. Żubr Ciemnozłoty jest rzekomo normalnie uwarzonym mocnym lagerem. Nie wiem ile w tym prawdy. Mogę jednak zapewnić, że jest o wiele smaczniejszy niż jego normalna, nielimitowana wersja.

Puszka jest estetyczna, utrzymana w brązowo złotej kolorystyce. Mam słabość do żubrów (zwierząt, a nie piw), także i ten tutaj mi się strasznie podoba. Wkurza mnie w koncernach brak informacji, gdzie konkretnie uwarzono, trzeba patrzeć na ten numerek na spodzie puszki i odszyfrowywać, że pochodzi z Poznania (albo z Białegostoku). 

Czy jest sens żeby wprowadzać Żubra Ciemnozłotego na stałe do piwnego portfolio KP? Uważam, że tak. Jest to dość smaczny strong. W porównaniu z ostatnio konsumowanym przeze mnie Piwem Marcowym z Browaru Kormoran wypada słabiej, ale źle nie jest. KP mogłaby pójść za ciosem i zrobić całą rodzinę. Ciemnego Żubra ochrzciliby Żubrem Brunatnym i moglibyśmy mieć dostępnego w całej Polsce koncernowego ciemniaka. Myślę, że wpłynęłoby to korzystnie na skostniały sektor piw koncernowych.

czwartek, 29 września 2011

Piwo Marcowe

kraj: Polska
browar: Kormoran
ekstrakt: 14,5 ; alkohol: 7,2%;
butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: marcowe; pasteryzowane
źródło: Browar Kormoran

Ostatnimi dniami, piwni blogerzy (i podcaster) znad Wisły zostali w bardzo miły sposób docenieni. Z okazji premiery najnowszego piwa Browaru Kormoran obdarował nas skrzyneczkami z tym trunkiem. Piwo Marcowe to z pewnością jedno z ważniejszych piwnych wydarzeń tej jesieni.

Przypomnę to, co napisałem przed dwoma laty na temat tego stylu. Jest to dość mocne (powyżej 5,5%) piwo sezonowe dolnej fermentacji, produkowane wiosną (najczęściej w marcu - stąd jego nazwa) z ostatnich zapasów zeszłorocznego słodu. Dojrzewa sobie, aż do października (jest mocniejsze właśnie dlatego żeby "przetrwało" lato). Znane jest też pod nazwą Oktoberfestbier i pochodzi z Niemiec, gdzie jest najbardziej popularne. Najbogatszą tradycję w produkowaniu tego stylu zdaje się mieć browar Żywiec, który warzył je od XIX wieku do wybuchu II Wojny Światowej, a po wyzwoleniu do końca lat 80tych.

Marcowe z Kormorana nalałem sobie do kufla - tak jak powinno się moim zdaniem pić piwa tego stylu. Prezentowało się wyśmienicie. Barwę ma ciemnobursztynową i jest klarowne. Piana dość trwała. Zaraz po nalaniu utworzyła się czapa w kolorze przybrudzonej bieli i o zróżnicowanej strukturze. Powoli redukowała się do kożuszka, który znowu utrzymywał mi się do samego końca. Zapach zdecydowanie słodowy z wyraźnym aromatem karmelowo-kawowym. Kojarzy się z jakąś kawową praliną. Jak ktoś lubi takie czekoladki to z pewnością mu Marcowe podejdzie. Jeżeli chodzi o smak to zostałem bardzo przyjemnie zaskoczony. Obawiałem się, że będzie dużo bardziej słodkie. Na szczęście Piwo Marcowe takim ulepkiem nie zrobili. Jest delikatnie słodowe, lekko kawowe i odrobinę karmelowe (czuć minimalnie słodycz), z wytrawnym, alkoholowym, cierpkim finiszem. Całość dopełnia porządne wysycenie - bąbelki przyjemnie drapią w gardło, w czasie, gdy alkohol rozgrzewa od środka.

Etykiety w gustownej kolorystyce czerni, złota i bordo - metalik. Ilustracja bardzo ładna, utrzymująca odwołujący się do tradycji styl piw BK. Drugą sprawą jest skrzyneczka, w której przyjechały trzy butelki Marcowego - jest ona po prostu świetna! Częściowo możecie ją obejrzeć na zdjęciu. W środku był jeszcze otwieracz i ulotka.

Tak się składa, że umieszczam recenzję jako jeden z ostatnich blogerów, więc chcąc nie chcąc, spojrzałem na to co napisali koledzy. Wszystkim bez wyjątku przeszkadza wysoki poziom alkoholu. Mnie natomiast absolutnie to nie przeszkadzało. Tak się składa, że brakuje nam w Polsce dobrych mocnych piw. Brakowało mi jednak goryczki. Nie jakiejś mocnej, ale chociaż lekko zaakcentowanej. 

Marcowe z Kormorana jest smacznym, godnym polecenia mocnym piwem, ale trzeba dodać, że również i wymagającym. Ludzie, którzy na smak alkoholu w piwie krzyczą "spirytusowane" powinni się go raczej wystrzegać. Cała reszta - szukajcie go w pubach i na sklepowych półkach!

Chciałem podziękować Browarowi Kormoran, Markowi Dominiakowi i wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że te egzemplarze recenzenckie trafiły do Nas, blogerów. Bardzo miły gest. Wasze zdrowie, cheers!


Więcej o Piwie Marcowym i innych produktach BK na: www.BrowarKormoran.pl i stronie w serwisie Facebook.


Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:
Related Posts with Thumbnails