czwartek, 29 września 2011

Piwo Marcowe

kraj: Polska
browar: Kormoran
ekstrakt: 14,5 ; alkohol: 7,2%;
butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: marcowe; pasteryzowane
źródło: Browar Kormoran

Ostatnimi dniami, piwni blogerzy (i podcaster) znad Wisły zostali w bardzo miły sposób docenieni. Z okazji premiery najnowszego piwa Browaru Kormoran obdarował nas skrzyneczkami z tym trunkiem. Piwo Marcowe to z pewnością jedno z ważniejszych piwnych wydarzeń tej jesieni.

Przypomnę to, co napisałem przed dwoma laty na temat tego stylu. Jest to dość mocne (powyżej 5,5%) piwo sezonowe dolnej fermentacji, produkowane wiosną (najczęściej w marcu - stąd jego nazwa) z ostatnich zapasów zeszłorocznego słodu. Dojrzewa sobie, aż do października (jest mocniejsze właśnie dlatego żeby "przetrwało" lato). Znane jest też pod nazwą Oktoberfestbier i pochodzi z Niemiec, gdzie jest najbardziej popularne. Najbogatszą tradycję w produkowaniu tego stylu zdaje się mieć browar Żywiec, który warzył je od XIX wieku do wybuchu II Wojny Światowej, a po wyzwoleniu do końca lat 80tych.

Marcowe z Kormorana nalałem sobie do kufla - tak jak powinno się moim zdaniem pić piwa tego stylu. Prezentowało się wyśmienicie. Barwę ma ciemnobursztynową i jest klarowne. Piana dość trwała. Zaraz po nalaniu utworzyła się czapa w kolorze przybrudzonej bieli i o zróżnicowanej strukturze. Powoli redukowała się do kożuszka, który znowu utrzymywał mi się do samego końca. Zapach zdecydowanie słodowy z wyraźnym aromatem karmelowo-kawowym. Kojarzy się z jakąś kawową praliną. Jak ktoś lubi takie czekoladki to z pewnością mu Marcowe podejdzie. Jeżeli chodzi o smak to zostałem bardzo przyjemnie zaskoczony. Obawiałem się, że będzie dużo bardziej słodkie. Na szczęście Piwo Marcowe takim ulepkiem nie zrobili. Jest delikatnie słodowe, lekko kawowe i odrobinę karmelowe (czuć minimalnie słodycz), z wytrawnym, alkoholowym, cierpkim finiszem. Całość dopełnia porządne wysycenie - bąbelki przyjemnie drapią w gardło, w czasie, gdy alkohol rozgrzewa od środka.

Etykiety w gustownej kolorystyce czerni, złota i bordo - metalik. Ilustracja bardzo ładna, utrzymująca odwołujący się do tradycji styl piw BK. Drugą sprawą jest skrzyneczka, w której przyjechały trzy butelki Marcowego - jest ona po prostu świetna! Częściowo możecie ją obejrzeć na zdjęciu. W środku był jeszcze otwieracz i ulotka.

Tak się składa, że umieszczam recenzję jako jeden z ostatnich blogerów, więc chcąc nie chcąc, spojrzałem na to co napisali koledzy. Wszystkim bez wyjątku przeszkadza wysoki poziom alkoholu. Mnie natomiast absolutnie to nie przeszkadzało. Tak się składa, że brakuje nam w Polsce dobrych mocnych piw. Brakowało mi jednak goryczki. Nie jakiejś mocnej, ale chociaż lekko zaakcentowanej. 

Marcowe z Kormorana jest smacznym, godnym polecenia mocnym piwem, ale trzeba dodać, że również i wymagającym. Ludzie, którzy na smak alkoholu w piwie krzyczą "spirytusowane" powinni się go raczej wystrzegać. Cała reszta - szukajcie go w pubach i na sklepowych półkach!

Chciałem podziękować Browarowi Kormoran, Markowi Dominiakowi i wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że te egzemplarze recenzenckie trafiły do Nas, blogerów. Bardzo miły gest. Wasze zdrowie, cheers!


Więcej o Piwie Marcowym i innych produktach BK na: www.BrowarKormoran.pl i stronie w serwisie Facebook.


Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

piątek, 23 września 2011

Amstel Pilsener


kraj: Holandia
browar: Heineken
ekstrakt: nie podano; alkohol: 5%;
butelka 0,3 l
typ: jasne; rodzaj: pilsner; pasteryzowane,
źródło: prezent

Przez lata największą piwną enigmą był dla mnie właśnie Amstel. Będąc jeszcze w podstawówce widziałem jego reklamy podczas meczy Ligi Mistrzów. Później, gdy bliscy i znajomi wracali z Grecji, opowiadali mi, że tam Amstel jest najpopularniejszą marką i że jest to super piwo. Przez dekadę szukałem go bezskutecznie w polskich hipermarketach i w końcu dałem za wygraną (a okazuje się, że pojawiło się w Almie). W tym roku dostałem 4 buteleczki w prezencie od znajomego, który pracuje w Holandii. Miałem przeczucie, że będzie kicha. Gdzieś tam w ciągu ostatnich lat pojawiło się przekonanie, że to tylko koncerniak i raczej dobry na pewno nie jest. Okazało się, że nie jest źle. 

Kolor jasnego złota. Piana drobnoziarnista. Bardzo skromna, szybko się redukuje, ale zostawia po sobie ładny ślady na szkle. Zapach przyjemny, słodowy z lekkimi nutami chmielowymi. Piwo tak średnio treściwe. Nie wodnite, ale jak dla mnie mogłoby mieć ciut więcej w ekstrakcie. Na pewno wyszłoby mu na zdrowie mieć większego pazura, ale zdaję sobie sprawę do kogo to jest kierowane. Amstel to piwo słodowe z lekką goryczką, wyczuwalnym chmielem w posmaku i muśnięciem owocowej słodyczy w końcówce. Ma przyjemny i orzeźwiający smak. Wysycenie mocne - przy każdym łyku bąbelki szczypią w język

Buteleczka zwrotna (!) 0,3 l wygląda okej. Na krawatce i etykiecie głównej mamy bardzo ładne logo Amstela, a pod nim tarczę w kolorach naszej narodowej fagi. Dominuje biel i czerwień z lekkimi złotymi akcentami (to takie przybrudzone złoto, które czasem kojarzy mi się z rozgotowaną zieleniną z zupy). Na kontrze bardzo niewiele informacji... wszystko po holendersku. Także w kwestii opakowania jest raczej średnio.

Amstel jak na koncernowe piwo wypada pozytywnie. Zaskakująco smaczne i lekkie. Wydaje się być idealnym do picia, podczas weekendowego wypadu do pubu, w ilości kilku kufli. Mam wrażenie, że jest lepsze od Heinekena (od tego polskiego to już na pewno) i wielka szkoda, że nie zdecydowano się z nim wejść na polski rynek.

piątek, 16 września 2011

Cuvée des Trolls

kraj: Belgia
browar: Dubuisson Brewer
ekstrakt: nie podano; alkohol: 7%;
butelka 0,25 l
typ: jasne; rodzaj: ale; pasteryzowane,
źródło: Kraina Piwa, Toruń,
cena: 7 PLN

Cuvée des Trolls było jednym z piw na które skusiłem się w toruńskiej Krainie Piwa - ostatnim, które pokusiłem się sfotografować i opisać podczas tego krótkiego sierpniowego wypadu. Powiem szczerze, nie powaliło mnie.

Piana bardzo kiepska. Przypominała taką jaką mamy w orażadach. Była szarawa, opadała błyskawicznie, zredukowała się do zera. Piwo było koloru miodowo-żółtego. Nie do końca mętne z widocznym osadem. Trolls było lekko oleiste. Zapach słodowy, lekko kwiatowy z mocnym akcentem cytrusowym, który bierze się ze skórki pomarańczy dodawanej podczas warzenia piwa. W smaku również wyczuć można kwasowość, ale oprócz tego jest w tym piwie coś mdłego, co mnie osobiście męczyło. Wyraźnie czuć alkohol, co się wg mnie w ogóle nie komponuje. Trolle ratuje średnio intensywna, ale na szczęście obecna goryczka i bardzo wysokie wysycenie. 

Urzekła mnie natomiast etykieta. Nie wiem czy to dobrze widać (chociaż zdjęcie bez porównania lepsze od tych, do których Was pewnie przyzwyczaiłem), ale w tej wyrwie, z wyskakującym trollem w kapeluszu z chmielowej szyszki stoi cała horda tych cwaniaków. Ten trollowy design kojarzy mi się z filmami fantasy z lat 80tych ("Labirytn" i "Dark Cristal") - bardzo duży plus, bo uwielbiam taki styl. Świetnie wpasowuje się w to również liternictwo. Kontra zawiera całkiem sporo informacji, jednak próżno szukać informacji o ekstrakcie. Na stronie internetowej również nie udało mi się jej znaleźć.

Podsumowując... piwo przeciętne w smaku. Ze względu na wysokie wymagania raczej rozczarowujące. Trochę męczące, ale muszę przyznać że te cytrusowe nuty wypadły ciekawie.

niedziela, 4 września 2011

Viva Hel

kraj: Polska
browar: Gościszewo
ekstrakt: 12,5; alkohol: 5,5 %; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: pszeniczne; niepasteryzowane
źródło: Kraina Piwa, Toruń
cena: 6,00 PLN

W czasie sierpniowego wypadu do Torunia, koleżanka pokazała nam bardzo przyjemny lokal - Krainę Piwa. Kilka kranów z rotacyjnym piwem, kilkadziesiąt piw butelkowanych, dość przyjemny wystrój i ogródek. Podczas pierwszych odwiedzin skusiłem się na pszeniczniaka, którego do tej pory nie dane mi było spotkać na sklepowych półkach okolicznych sklepów. Wakacyjne wspomnienie - Viva Hel z Browaru Gościszewo.

Gdy zamawiałem piwo, nie myślałem o spisaniu recenzji. Poprosiłem o przelanie piwa do szklanki, także na zdjęciu brakuje butelki i z oczywistych względów muszę pominąć część o opakowaniu. Druga sprawa to użyta przy zdjęciu lampa, przez którą mamy przekłamane kolory (musieliśmy wypić piwo w środku, bo ogródek był pełen). 

Viva Hel było żółte, mętne. Piana biała, gęsta, zbita, ale średnio trwała. Piwo pachniało cytrusami. Przyjemnie, ale dla mnie troszkę płasko Zapach pozbawiony był aromatu bananów i goździków, nie wyniuchałem też nut zbożowych - taki jednowymiarowy. Pierwszy łyk i jedyne co czuć to cytrusową kwasowość. Później daje o sobie znać lekka kwiatowość i taki trochę apteczny smak, jaki czasem można trafić w pszeniczniakach. Wysycenie mocne, tak jak powinno być.

Piwo było smaczne, ale to nie jest do końca to, co lubię w piwach pszenicznych. Brakowało goździków i bananów. Nic nie łamało mi tej kwasoty, która chociaż przyjemna i orzeźwiająca, wydawała mi się zbyt jednostajna. Nie było źle..., ale nie znalazłem tam nic, co spowodowałoby chęć sięgnięcia po to piwo kolejny raz.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

Related Posts with Thumbnails