środa, 27 stycznia 2010

Kirin Ichiban

kraj: Rosja
browar: Kompaniya PIT
ekstrakt: nie podano; alkohol: 5%; butelka 0,33 l
typ: jasne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 5,50 PLN

Od jakiegoś czasu chciałem spróbować piwa, które w składzie miałoby ryż. Padło na Kirin Ichiban - "japońskie" piwo, licencjonowane w Niemczech, a warzone i rozlewane w Rosji. To taki sam Japończyk, jak z Jamesa Bonda w "Żyje się tylko dwa razy". W Pabianicach dostępne jest chyba jeszcze tylko japońsko-czeski Asahi Dry, ale że Kirin tańszy, więc padło na niego.

Jak widać na zdjęciu nalało mi się ze śliczną czapą. Piana drobna, gęsta. Opadła do poziomu trochę poniżej centymetra, osadzała się ładnie na ściankach, a w późniejszym (dużo późniejszym) etapie konsumpcji znikła. Poza tym strasznie jasne to piwo. Spodziewałem się słomki, ale ta wydawała mi się jakaś rozwodniona. W zapachu wydało mi się dość przyjemne. Czuć głównie chmielną goryczkę. W smaku niestety bardzo kiepskie. Od pierwszego łyka jest dziwne i niespecjalnie smaczne. W składzie odnaleźć można ryż i kukurydzę, więc pewnie to stąd. Kirin jest lekko kwaskowate, czuć w nim też trochę chmielu. Ale przede wszystkim, w każdym łyku czuć jak strasznie wodnite jest o piwo. Pijąc je miałem wrażenie, że ze smaku zostały tylko niewyraźne pozostałości. W posmaku wyczuwalny jest ślad goryczki, który słabnie z każdym łykiem. Pod koniec właściwie obecna jest tylko ta kwasowość i dodatkowo dochodzi alkohol. Końcówka była naprawdę bolesna. Z wysyceniem jest tak sobie. Początkowo obserwujemy burzę bąbelków, ale później to całkowicie siada.

Piwo sprzedawane jest w butelce 330 ml z wypukłościami: napisami "Kirin" i czymś co chyba jest smokiem, ale wygląda jak obcy z filmu "Obcy. Ósmy pasażer Nostromo". Etykiety od strony kolorystycznej są świetne: kremowe tło, dominuje tutaj złoto, podkreślone umiejętnie srebrem. Układ również świetny... gorzej niestety z grafiką, bo ten smok wygląda jak podpalona koza z wąsem zamiast brody.

Rosyjski Kirin Ichiban (a leją go oczywiście jeszcze w Japonii i Wielkiej Brytanii) to olbrzymie rozczarowanie. Nie spodziewałem się cudu, ale liczyłem, że za te 5,50 zł będzie przynajmniej wypijalny. Okazał się strasznie niesmaczny i cholernie żałuję wydanych pieniędzy. Jeżeli rzeczywiście jest to "Japan's Prime Brew" to ja tym ludziom serdecznie współczuję. Unikać jak ognia!

niedziela, 24 stycznia 2010

Noteckie Niepasteryzowane

kraj: Polska
browar: Czarnków
ekstrakt: 12,1%; alkohol: 5,6%; butelka 0,33 l
typ: jasne; rodzaj: lager; niepasteryzowane
źródło: hipermarket Piotr i Paweł,
cena: 1,89 PLN (z butelką)

Podobnie jak w przypadku Eire, kupiłem cały, świąteczny sześciopak Noteckiego Niepasteryzowanego i od pierwszego łyka żałowałem, że nigdy wcześniej nie pokusiłem się i nie zakupiłem chociaż jednego bączka. Jest to jedno z najciekawszych polskich piw jakie piłem i nieprzesadzone są wychwalające je pod niebiosa opinie. To piwo jest genialne!

Noteckie jest szczerozłote i klarowne. Piana bielusieńka, po nalaniu porządna, obfita. Opadała równomiernie i powoli, tak do poziomu pół centymetra, utworzyła kożuch, który nie zniknął do końca. Zapach ma świeży i bardzo przyjemny. Słodowo-chmielowy z nutami piwnicznymi. Od samego wąchania czuć, że to piwo jest smaczne. Smakuje równie dobrze jak pachnie. Jest bogate. Idealnie skomponowane i zrównoważone smaki słodowe i chmielowa goryczka, która zyskuje z czasem na intensywności w posmaku i czuć to długo po każdym łyku. Czuć świeżość! Oprócz tego obecne są bardzo specyficzne torfowo-ziemiste aromaty. Ciężko to wytłumaczyć słowami. Przy pierwszych butelkach przychodził mi na myśl zapach skoszonej trawy. Przy ostatnich (w tym jednej wypitej po terminie) te smaki wyraźnie osłabły, zdominowała je chmielowa goryczka. Wysycenie średnie, delikatnie musuje podniebienie. Na tym poziomie jest idealne i sprzyja smakowaniu się Noteckim. Opakowanie niby takie samo jak w Eire, z tym że zamiast brązu mamy zieleń, ale jak dla mnie to jest jednak gorzej. Mamy tutaj czerwona "pieczątka", która jest słaba i jakoś mi zupełnie nie pasuje.

W przeciwieństwie do Eire, które jest słodkim piwem, to jest typowo goryczkowym. Oba są równie świetne! Zdaję sobie jednak sprawę, że specyficzne odczucia smakowe nie podejdą wszystkim, ale jak dla mnie to dzięki nim Noteckie Niepasteryzowane jest tak kapitalne! Pozostaje mi tylko zachęcić do szukania i kupowania małych bączków z tym wyśmienitym piwem oraz mieć nadzieję, że po sprzedaży browaru, nowy właściciel będzie warzył je równie smaczne co teraz.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

czwartek, 21 stycznia 2010

Noteckie Ciemne Eire

kraj: Polska
browar: Czarnków
ekstrakt: 14,1%; alkohol: 5,6%; butelka 0,33 l
typ: ciemne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: hipermarket Piotr i Paweł,
cena: 1,89 PLN (z butelką)

Przy okazji ostatniej wizyty w Piotrze i Pawle kupiłem dwa świąteczne sześciopaki obu odmian Noteckiego. Część skonsumowałem, część sprezentowałem, a dzisiaj pora na opisanie jednego z nich, a będzie to... Noteckie Ciemne Eire, czy też Eire Noteckie Naturalne, ciężko się w tych nazwach połapać.

Eire to prawdopodobnie najsmaczniejsze słodkie piwo jakie piłem, a że ja nie przepadam specjalnie za takimi smakami, to takie wyznanie musi już coś oznaczać. Po zlaniu do kufla widzimy klarowne, wiśniowo-bordowe piwko. Taki herbaciany kolor. Piana jest bura i na dzień dobry obfita. Szkoda, że szybko opada i ostatecznie zostaje zredukowana do dwumilimetrowej obwódki. Pachnie słodko, trochę paleniem, trochę owocami. Podobnie w smaku. Od początku do końca czuć wyraźną słodycz i delikatną goryczkę w posmaku. Nie jest to nachalna, męcząca słodycz. Mnie się osobiście ona kojarzy raczej owocowo. To tak jakby jeść bardzo słodkie, ciemne winogrona (chociaż piwo oczywiście winogronami nie smakuje). Poza tym czuć tą naturalność. Jest delikatne i lekkie, ciężko coś takiego znaleźć w innych polskich "irlandzkich" piwach. Wysycenie jest przyzwoite, ale pod koniec trochę za bardzo słabnie. Opakowanie iście peerelowskie, nawet kolor tła na etykiecie przypomina zżółkły, kiepskiej jakości papier z tamtego okresu. Kolory i czcionki, oraz styl jak dla mnie na plus (ale Lipcowe ładniej wygląda). Pudełka, w które zapakowany był zestaw również utrzymane były w podobnym klimacie: tektura i burawe kolorki. Fajnie wyglądały, trochę teraz żałuję, że nie cyknąłem zdjęcia w celu udokumentowania.

Podsumowując: bardzo dobre, ciemne piwko. Gorąco zachęcam do spróbowania, bo wydaje się idealne na rozgrzanie w te cholernie zimne dni. Tak jak napisał Radar u siebie, bączek 0,33 l nie zdąży znudzić czy zmęczyć słodyczą, chociaż myślę, że z Eire jest jak z dobrą czekoladą, je się ją dopóki jest.

Dałem "lager" w oznaczeniach z racji tego, że ciężko tu mówić o jakimś irlandzkim ale czy stoucie. I wydawało mi się to najwłaściwsze. Jeżeli to błąd to proszę o zwrócenie mi uwagi, poprawię.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

sobota, 16 stycznia 2010

Lipcowe

kraj: Polska
browar: Jagiełło
ekstrakt: 12,1%; alkohol: 6%; butelka 0,33 l
typ: jasne; rodzaj: lager; niepasteryzowane
źródło: prezent

Buteleczka z niepasteryzowanym Lipcowym została mi sprezentowała przed Świętami. Bardzo mnie to ucieszyło, bo piwko dostało bardzo wysoką notę na blogu Jerzego Mackiewicza. Jak widać na zdjęciu etykieta stylizowana na peerelowski minimalizm. Mnie osobiście bardzo odpowiada, żadnego zbędnego przerostu formy, czytelne i schludne wzornictwo. Żadnych uczuć nostalgii we mnie jednak nie wzbudziło, ale to pewnie dlatego, że ja zacząłem pić piwo dopiero 10 lat temu.

Lipcowe jest koloru jasnozłotego, takie... właśnie lipcowe, jak pogodny, letni dzień. Nie do końca klarowne, w butelce było trochę osadu. Po nalaniu do kufla utworzyła się bielutka czapa piany. Opadała dość szybko, ale pozostawiła po sobie cienki kożuszek, a ten był obecny do końca (ale to może z racji szybkiej konsumpcji). W zapachu wyczuwalny głównie słód, drożdże i nuty chlebowe. Olbrzymim zaskoczeniem był smak Lipcowego. Spodziewałem się czegoś tradycyjnego, co oczywiście dostałem, ale jest w tym piwie coś oryginalnego, co mocno je wyróżnia wśród lagerów, które do tej pory piłem (a było tego sporo). Po pierwszym łyku czuć wyraźnie słodowe nuty chlebowe, a także lekko grzybowe. Chmielowe smaki z początku niewyczuwalne, dopiero później, w posmaku czuć goryczkę, która z biegiem picia zyskuje na sile i pod koniec kufla dominuje. Nie mam pojęcia skąd ta grzybowość pochodziła, czy to od słodu czy drożdży, ale nadała piwu lekkiej wytrawności i wzbogaciła smak. Wysycenie bardzo przyzwoite i stosowne. Piło mi się bardzo przyjemnie. To 0,33 l jest wydaje mi się idealnym rozwiązaniem. Pozostał lekki niedosyt, ale obawiam się, że przy 0,5 l mogłoby mnie Lipcowe zacząć męczyć.

Smaczne i warte spróbowania piwo. Nie widziałem go jeszcze w Pabianicach, mam nadzieję że zdąży się pojawić do lata. Wypić bączek Lipcowego, na łące podczas pikniku - byłoby super!

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

środa, 13 stycznia 2010

Bracki Koźlak Dubeltowy

kraj: Polska
browar: Bracki
ekstrakt: 20%; alkohol: 8,9%; butelka 0,33 l
typ: ciemne; rodzaj: bock; pasteryzowane
źródło: Delikatesy Alma na ul. Kilińskiego w Łodzi,
cena: 5,49 PLN

Bracki Koźlak Dubeltowy to "limitowana i jednorazowa edycja piwa pełnego pasji z wyjątkowego Brackiego Browaru Zamkowego w Cieszynie. Uwarzone wg. receptury Jana Krysiaka - zwycięzcy Konkursu Piw Domowych Birofilia 2009". Oprócz tego na ulotce można wyczytać, że użyto czterech rodzajów słodu, dwóch rodzajów chmielu, mchu irlandzkiego i że piwko leżakowało przez 120 dni. Szczerze mówiąc jestem trochę zwiedziony. Spodziewałem się bóg wie czego i moje oczekiwania zostały spełnione powiedzmy, że jedynie w 30-40%.

Bracki doppelbock nalany do kufelka wydaje się być za jasny jak na swój styl, przy dwudziestce w ekstrakcie jest niej więcej koloru amberowskiego Koźlaka. Jest klarowny i rdzawo-bursztynowy. Piana była może przez minutę. Nawet nie zdążyłem się jej dobrze przyjrzeć, a już zredukowała się do cienkiego kożuszka, który utrzymywał się do samego końca konsumpcji. Pachniał dość średnio i rozczarowująco - jedyne co czuć to wyraźne, jednolite i bardzo płaskie nuty słodowe, które podchodzą trochę koziołkiem, ale są raczej słabe. Prawda jest taka, że to mój pierwszy doppelbock, nie mam porównania, ale i tak mi się nie podoba. W smaku jest jednak lepiej. Przy pierwszym łyku porządne uderzenie goryczy, która uwalnia się stopniowo w posmaku. Czuć również słód, piwo z czasem robi się słodsze, ale gorycz nadal konkretnie daje się we znaki. Jest i moc alkoholu (ale to już uroda doppelbocków)! O dziwo to zupełnie nie przeszkadza, nawet pod koniec, kiedy to robi się coraz bardziej wyczuwalne. Z nagazowaniem dobrze, musuje w język i nie jest zbyt intensywne. Zdaje się mu pasować. Jest okej, ale nie są to żadne wyżyny smaku. Nie jestem znawcą, ale chyba po tych 4 słodach, 2 rodzajach chmielu i importowanym mchu nie ma śladu, a na prawdę starałem się w to piwo wczuć. Równie dobrze mogło to być ważone z połowy tych składników, i szczerze mówiąc Koźlak z Krajana podszedł mi bardziej. Butelka zrobiona z klasą. Estetyczna i ładnie ozdobiona (czcionkami i złotem). Na kontrze staranny opis i komplet informacji. Co ciekawe, również i etykieta na szyjce jest "zapełniona" - podpis Jana Krysiaka, szkic cieszyńskiego zamku i kolejny opis. Wszystko jak najbardziej na plus, chociaż bez orgazmu.

Jak dla mnie w Brackim Koźlaku Dubeltowym jakość nie idzie w parze z ceną. Wydaje mi się, że za te pieniądze mogliśmy dostać coś smaczniejszego. Nie podobało mi się również, że dystrybucja została ograniczona tylko i wyłącznie do jednej sieci delikatesów, musiałem po dwie butelki drałować niezły kawałek (wybrałem się po nie zajęciach). Samo piwo jest jedynie okej, sporo dla mnie smaczniejszych stoi na półkach w Piwowarze. Idea warzenia takiego piwa jednak bardzo mi się podoba i bardzo bym chciał, żeby Grupa Żywiec zrobiła z warzenia wygranej receptury tradycję. Marzy mi się, żeby w przyszłych latach napić się jakiegoś malinowego pszeniczniaka albo jeszcze lepiej, czegoś z górnej fermentacji.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Starovar Premium

kraj: Czechy
browar: Jihlava
ekstrakt: nie podano; alkohol: 5%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: pilsner; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 2,90 PLN

Poszukiwania smacznych pilsnerów ciąg dalszy. Tym razem padło na czeskiego Starovara Premium. Kolor tego piwa nie odbiega od standardów czeskich tego stylu - głębokie złoto. Co mnie zdziwiło, w szklance pływały jakieś drobiny i było dość sporo tego osadu. Nie do końca podoba mi się to w zielonobutelkowych pilsach. Pieniło się z początku bardzo ładnie. Biała, gruboziarnista piana okazała się jednak krótkotrwała. Pełna dziur szybko opadła. Zredukowana do milimetrowego kożuszka, osadzała się na ściankach szklanki, a po kwadransie całkowicie znikła. Dość średnio pod tym względem. Szkoda. Starovar jak przystało na piwo z zielonej butelki, zaraz po otwarciu, podjeżdża zapachem cannabisu. Później zapach robi się naprawdę przyjemny. Czuć głownie chmiel i goryczkę z minimalnymi dodatkami słodowymi - to najmocniejsza strona Starovara. Smak jest taki jak można się było spodziewać, chociaż po pierwszych łykach odniosłem wrażenie, że goryczka walczy ze słodem o prymat. Później jednak ta pierwsza już wyraźnie dominuje. Piwo jest lekko wodnite i dobrze nachmielone, co czuć wyraźnie od początku do końca. W posmaku pojawiają się lekkie nuty kaskowo-mineralne. Olbrzymim minusem natomiast, jak dla mnie, jest bardzo słabe wysycenie. Powinno być zdecydowanie wyższe. Jedynie co czuć zaraz po przelaniu to lekkie muskanie w podniebienie.

Starovar wygląda porządnie. Zielona butelka z moim ulubionym sreberkiem na szyjce. Etykieta jak najbardziej okej, estetyczna i niepstrokata. Dominuje czerwień i złoto (z rzucającą się najbardziej w oczy ładną chmielową szyszką). Kontra biała, z kodem kreskowym i informacjami w kilku językach. Zapomnieli jednak w browarze o podaniu ekstraktu.

Starovar Premium to smaczny, czeski pilsner, którego największym grzechem jest kiepskie wysycenie (a co za tym idzie, trochę mniejszym licha piana). Mam nadzieję, że trafiłem na gorszą partię i jak kupię je następnym razem wszystko będzie okej. Niska cena i walory smakowo-zapachowe zachęcają do konsumpcji. Ciężko szukać czegoś podobnego wśród polskich piw. Miłośnikom wyraźnej goryczki na pewno przypadnie do gustu.

sobota, 9 stycznia 2010

Relax Pils

kraj: Polska
browar: Zodiak
ekstrakt: 11% (podobno); alkohol: 5,5%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: pilsner; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 1,70 PLN

Kupowałem to piwo bez większego entuzjazmu. Polecił mi je właściciel mówiąc, że to całkiem niezły pils. Nazwa wybitnie mi nie pasowała - kojarzyła się z marketowymi taniochami, nawet cena była podobna. Ale była ona też głównym czynnikiem, który przekonał mnie do kupna.

Relax miał ładny kolor, chociaż jak później sprawdziłem ekstrakt, to wydał mi się ciemniejszy niż inne jedenastki. Tak między bursztynowym, a złotym. Klarowny. Bardzo słabo się pienił. Piana którą uwieczniłem na zdjęciu była biała i drobna, bardzo szybko opadła. Pachniał lekko chmielowo z piwnicznymi dodatkami. W smaku, jak na niezłego pilsa przystało, był odpowiednio goryczkowy. W posmaku natomiast czuć słodowe nuty. Dobre proporcje. Wysycenie średnie, raczej niezbyt intensywne, ale Relax znowu takiego nie potrzebuje. Wyglądem raczej nie powala. Jest skromnie i kolorystycznie nijako. Srebrny i bordowy są jakieś takie bure, a złotą czcionkę ledwo widać na bordowym tle. O dziwo podoba mi się logo - te dwa lwy przy pokalu wyglądają fajnie. Chyba mam słabość do zwierzątek na etykietach. Kontra bardzo słaba, z niepełnego kompletu informacji warto zwrócić uwagę na to, że piwo docukrzono.

Czy przy piwie Relax możliwy jest relaks? Jasne! Jest lekkie i przyjemne w smaku. Piwo środka, którego cena zachęca do większej konsumpcji.

Warnijskie

kraj: Polska
browar: Kormoran
ekstrakt: nie podano; alkohol: 5,1%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: wielozbożowe; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 4,00 PLN

O Warnijskim dowiedziałem się kilka tygodni temu z bloga Jerzego Mackiewicza. Przed Świętami zauważyłem je w Piwowarze, kupiłem jedno na spróbowanie i ze smakiem wypiłem - piwko jest świetne. Po pierwsze podoba mi się bardzo nazwa i oznaczanie, że jest to produkt regionalny. Fajnie Kormoran promuje Warmię. Druga sprawa. Butelka Warnijskiego wygląda świetnie. Postarzane, pełne informacji etykiety z ładną czcionką, stylowe obrazki i kolorystyka przywodząca na myśl żniwa (i skórkę chleba). Jest też takie fantazyjny efekt "odlepienia", który powoduje, że etykieta wygląda jeszcze ciekawiej. Moim zdaniem, w tej chwili jest to jedna z najładniej wyglądających polskich butelek. Jest to piwo wielozbożowe (pierwsze polskie, jeżeli wierzyć kontrze) i w składzie mamy: słód jęczmienny, słód pszeniczny, owies, pszenicę płaskurkę, pszenicę orkisz, słód żytni, pszenżyto, słód karmelowy, no i oczywiście chmiel, drożdże i wodę. Jeszcze tak bogatego w składniki piwa nie piłem.

Pod każdym względem dopracowali to Warnijskie. Mnie w żaden sposób nie rozczarowało. Jest jasne, żółto-miodowe z widocznym osadem (z racji braku filtracji). Ten osad pozostaje na szkle. Pieni się na potęgę. Lałem na trzy razy. Piana drobna, gęsta i z wielkimi dziurami. Opadając zostawiała ślad na szklance. Utrzymywała się w zasadzie do końca w postaci cienkiego kożuszka. W zapachu jest lekko słodowe, z chlebowymi akcentami. Wyróżnia się również wyraźnie chmiel, co przy tylu zbożach mnie trochę zdziwiło, ale nie mogę odmówić jednego - to bardzo przyjemny, kuszący zapach. Aż ciągnęło żeby w końcu upić porządnego łyka. A i pierwszy, i ostatni był równie smaczny. Raczej słodowe, ale cały czas obecna jest lekka goryczka. W trakcie picia można wyczuć chmiel i przede wszystkim te nuty zbożowo-chlebowe, są one jednak delikatne i aż się prosi o minimalne ich wzmocnienie. To chyba jedyny zarzut jaki mogę postawić. Wysycenie mocne, ale jak dla mnie idealne - przyjemnie szypie w język i podniebienie. Pasuje do tego piwa.

Warnijskie jest lekkie i orzeźwiające. Wygląda świetnie, przyjemnie pachnie, równie dobrze smakuje. Termin przydatności to jedyne 2 miesiące (mimo pasteryzacji), więc chce się wierzyć, że te wszystkie zapewnienia co do walorów zdrowotnych piwa to fakt, a nie marketingowa ściema. Warte jest tych 4 złotych i mam nadzieję, że znajdzie amatorów i nie zniknie z piwnej mapy polski. Polecam.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Koźlak

kraj: Polska
browar: Amber
ekstrakt: 15,1%; alkohol: 6,5%; butelka 0,5 l
typ: półciemne; rodzaj: bock; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 4,40 PLN

Dobre 6 lat temu, kiedy nie miałem bladego pojęcia o piwach i mój wybór polegał na tym czy sięgnąć po Tyskie Gronie z półki albo Okocimia Mocnego z lodówki, trafiłem w hipermarkecie na niesamowicie wyglądające piwo z ciekawym opisem i nie zastanawiając się długo wziąłem do koszyka 3 butelki. Był to oczywiście Koźlak z browaru Amber - prawdopodobnie pierwsze "inne" piwo jakie miałem okazję pić.

Uwielbiam kolor tego piwa. Ciemnobursztynowy, trochę herbaciany, klarowny. Gdy podniesie się szklankę pod światło cieszy oczy rubinowymi refleksami. Piana na początku robi podobne wrażenie. Bardzo obfita, kremowa, gęsta. Opada do poziomu jednego centymetra, a później, niestety, całkowicie znika. Tu chyba jedyny minus. Bo już pod względem zapachu i smaku jest super. Koźlak pachnie bardzo orzeźwiająco. Wyczuć można słód i karmel z nutkami palenia. Jest wyraźny i od pierwszego niucha zachęca do picia. A jak już się człowiek napije to po prostu niebo w gębie. Od lat produkt Ambera jest tak samo smaczny. Słodowy z delikatnym paleniem i konkretnie goryczkowy - czemu zawdzięcza to, że jest bardzo orzeźwiający i nie męczy, więc można spokojnie pić go w większych ilościach. Należy dodać do tego jeszcze idealne, nienachalne wysycenie. Mimo iż to względnie mocne piwo, jest wyjątkowo lekkie (było nawet takie, kiedy miało 7,8%). Nie czuć alkoholu i pije się je z największą przyjemnością.

Koźlak od lat też świetnie wygląda. Jedna z najładniejszych, jak nie najładniejsza butelka w Polsce. Zamiast etykiet zastosowano technikę natrysku. Jest elegancki, stylowy i trochę diabelski. Tak jak wspominałem na początku, ma fajny, klimaciarski opis, dedykowany kapsel, a z tyłu komplet informacji w czterech językach. Nie wiem czy susznie, ale że to pierwszy bock jaki w życiu piłem, teraz wszystkie porównuję do niego i jeszcze żaden go nie pobił. Jeżeli jeszcze amberowskiego koziołka nie piłeś to musisz koniecznie spróbować. Był czas kiedy pijałem go częściej, teraz wracam do niego chyba rzadziej niż raz na pół roku, ale robię to zawsze z wielką przyjemnością. Polecam!

niedziela, 3 stycznia 2010

Koźlak

kraj: Polska
browar: Krajan
ekstrakt: 14%; alkohol: 6%; butelka 0,5 l
typ: półciemne; rodzaj: bock; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 3,30 PLN

O Koźlaku z Nakła dowiedziałem się za sprawą bloga Fast Food Eaters, jakoś wcześniej nie wypatrzyłem go na półkach. Przed Świętami trafiła się okazja, w sklepie był jeden jedyny, więc wziąłem na spróbowanie. Mając w pamięci niezbyt udane spotkanie z Nakielskim Ciemnym podchodziłem do Koźlaka z rezerwą. Na szczęście piwo okazało się lekkie i smaczne. W szklance raczy nas ciemnym, wiśniowo-brązowym kolorem. Jest klarowne. Nalałem z czapą piany, koloru kremowego, ale co można zaobserwować to ekspresowy jej opad. Ledwo zdążyłem zrobić zdjęcie i już praktycznie znikła. Koźlak pachniał słodko i trochę niemrawo. Smakował już lepiej. Goryczka i słabsze słodowo-karmelowo-palone smaczki, z wahaniami to w jedną to w drugą stronę, w czasie konsumpcji. W posmaku również odrobinę goryczki. Nie nachalny, stonowany, lekki. Z jednej strony brakuje wyrazistości, ale z drugiej wchodził szybko i zgrabnie. I nie czuć było alkoholu. Osobiście, najbardziej przeszkadzała mi jedna rzecz - średnie wysycenie. Prosiło się o większą ilość bąbelków.

Wygląd butelki liczę na plus. Chyba najładniejszy produkt z Krajana. Fajny układ, miły koziołek i dobra kolorystyka (chociaż takiej czerwieni się w tym koziołku nie spotka). Kontra jak zwykle strasznie mała, ale na szczęście oprócz kodu kreskowego zawiera informacje i krótki opis piwa.

Podsumowując... Nie mam dużego doświadczenia z bockami, ale wydaje mi się że powinno być bardziej... treściwe w smaku, szczególnie że w ekstrakcie 14. Ale to dobre piwo. Może nie króluje w swoim stylu, ale jest smaczne. Cena również niewygórowana, więc jeżeli będzie okazja to zachęcam do sięgnięcia.

Przeczytaj opinię o innym piwie z tego browaru:

sobota, 2 stycznia 2010

Weißenoher Benediktiner Pils

kraj: Niemcy
browar: Klosterbrauerei Weissenohe
ekstrakt: 11%; alkohol: 4,9%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: pilsner; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 4,60 PLN

Piwko kupiłem jakiś czas przed Świętami. Poszukiwałem jakiegoś smacznego pilsa i wśród kilku polskich, na które się zdecydowałem do torby powędrował również i ten. Po przelaniu do szkła zostałem niemile zaskoczony bardzo jasnym, słomkowym kolorem (niestety nie widać tego na zdjęciu). Takiej cieniutkiej barwy nie spotyka się nawet w polskich tanich koncerniakach. Weißenoher Benediktiner Pils może się natomiast poszczycić ekstra pianą. Obfita, gęsta, opadająca powoli. Osadza się na szkle i praktycznie do końca konsumpcji jest obecna. Zapach przyjemny: chmielowy, z lekkim dodatkiem słodu i momentami podchodzący trochę piwniczną wilgocią. W smaku również czuć te "piwniczne" wstawki. A oprócz tego mamy całkowitą dominację goryczy. I chociaż jest to piwo orzeźwiające, dobrze wysycone, a jego intensywna gorycz różni się od tej spotykanej w polskich pilsach, to moim zdaniem nie warto go kupować. Po pierwsze cena jest zdecydowanie za wysoka. Za te pieniądze można np. wypić dwie równie smaczne (jak nie smaczniejsze) Perły. Po drugie Weißenoher Benediktiner Pils przysparza niesamowitych problemów żołądkowych. Miałem zgagę większą niż smok wawelski w reklamie maloxu (zresztą nie tylko ja, ale również osoba, z którą to piwo piłem).

Butelka wygląda skromnie, schludnie, ciekawie i do tego ładnie. Na kremowej etykiecie dali XVII wieczną rycinę klasztoru i herb. Dobrym uzupełnieniem są gotyckie i pisane czcionki. Kontra całkowicie po niemiecku, także prawie w ogóle jej nie rozumiem. Napisali bardzo dużo, ale zabrakło informacji o ekstrakcie (trzeba szukać po sieci).

Powtórzę się. Piwo nie warte swojej ceny. Nie polecam.
Related Posts with Thumbnails