wtorek, 15 marca 2011

Satan Red

kraj: Belgia
browar: De Block
ekstrakt: 17,7%; alkohol: 8%; butelka 0,33 l
typ: jasne; rodzaj: ale; pasteryzowane
źródło: prezent

W końcu przyszedł czas na skonsumowanie piwa, które dostałem w prezencie gwiazdkowym od Merfi. Trochę sobie czekało na ten moment.

Po przelaniu Satan Red do szkła pierwsze co rzuca się w oczy to kolor. Bursztynowy o dużym zmętnieniu, z widocznym osadem, którego było całkiem sporo, widać go nawet przy nalewaniu. Piana w porządku. Niezbyt choja, ale złego słowa o niej powiedzieć nie mogę. Bielutka i drobnopęcherzykowa, na trochę ponad centymetr. Ładnie oblepia szkło. Trochę się zagapiłem i nie zdążyłem uwiecznić tego jaka była zaraz po nalaniu, ale to co widać na zdjęciu utrzymywało się praktycznie do samego końca. Zapach wyraźnie owocowy, kwaśny. Początkowo nie wydaje się przyjemny. Osobiście kojarzył mi się z... tanim winem, ale jak tylko napiłem się piwa, zaczyna on naprawdę współgrać i można myśleć o nim tylko pozytywnie. A sam smak? Przynajmniej dla mnie okazał się zaskakujący. Spodziewałem się słodkiego ulepka, a dostałem całkowite przeciwieństwo. Taka wypadkowa aromatycznej goryczki i owoców i co warto napisać z każdym łykiem Satan Red jest smaczniejszy. Wyczuć można delikatną owocową kwasowość (niestety nie jestem w stanie stwierdzić jakie to owoce, na pewno jakieś leśne) i przyprawy, które trochę szczypią w język. Do tego dochodzi goryczka, która stopniowo słabnie, ale uzupełnia kompozycję w sposób idealny. Co muszę wspomnieć... te 8% naprawdę czuć (w trakcie picia alkoholu nie daje o sobie znać). Może to kwestia tego, że ostatnio niewiele piwa piję, ale działanie tego belgijskiego ale odczułem wyraźnie.

Wygląd oceniam bardzo pozytywnie. Może to trochę kwestia tego, że nad moim biurkiem wisi korkowa pocztówka z bardzo podobnym, tyle że trochę bardziej rubasznym diabłem (którego po prostu bardzo lubię), ale Satan Red w jakiś sposób wpasowuje się w mój gust. Diabeł malowany, kpiarski, kolorystyka i stylistyka samego napisu trochę jak z opakowania gadżetu erotycznego, ale trudno się nie uśmiechnąć. Taka trochę piwna cepelia. Jest też dedykowany, żółto-czerwony kapsel. Na kontrze brak informacji o ekstrakcie, trzeba zajrzeć na stronę producenta.

W moim odczuciu Satan Red nie jest piwem wybitnym. Trochę mu brakuje. Jest na pewno bardzo oryginalny w smaku, ale "nie zmiótł" mnie tak jak opisane wcześniej: Gulden Draak czy Corsendonk Pater. Niemniej jednak to cholernie smaczne piwo. Każdy łyk to bogactwo aromatów. I zaręczam, będzie smakować nie tylko miłośnikom piw owocowych (ty raczej na pewno nie).
Bardzo przyjemny prezent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts with Thumbnails