kraj: Słowacja
browar: Hurbanovo
ekstrakt: 10%; alkohol: 4,2%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 2,90 PLN
Kelt Výčapný to kolejna, raczej średnio smaczna, słowacka dziesiątka. W szklance prezentował się tak sobie. Kolor miał jasnej słomki i nie był zbyt dobrze odfiltrowany, pływało w nim niespodziewanie dużo farfocli. Piana hojna, biała, nieregularna, pełna była dziur i nietrwała. Nie tyle opadała co raczej zarywała się. Zostawiała pokaźne ślady na ściankach. Zapach rozczarowujący. Lekko chmielowy, ale raczej wodnity. W smaku też bez rewelacji. Jak to w dziesiątka, mało konkretna i wodnita. Ten Kelt był lekko goryczkowy, z jakimś bardziej stanowczym uwolnieniem tej goryczki w posmaku. Ogólnie jednak to nic specjalnego - takie okropnie neutralne. Kilka lat temu była to podobno najsmaczniejsza słowacka 10, teraz smakuje to mocno koncernowo. Sporym problemem Kelta było słabe wysycenie. Pod koniec było już praktycznie nie wyczuwalne, także aż nie chciało się tego pić.
Wygląd butelki bardzo poprawny, chociaż rozczarowałem się trochę, bo myślałem, że tak jak to w przypadku ich 12 będzie porcelanka zamiast kapsla. Etykieta kolorystycznie bardzo fajna i błyszcząca. Prosta i bez udziwnień - to się chwali. Na kontrze wszystko czytelnie tyle, że po słowacku, no i jest ekstrakt.
Tradycyjnie, jak to w przypadku wcześniej opisanych przeze mnie słowackich produktów (o kilku sprezentowanych mi piwach pisałem w lipcu 2009) - nie polecam. Za tą, niezbyt wygórowaną cenę, można dostać sporo lepszych (w każdym aspekcie) piw i nie męczyć się tym Keltem. Niemniej jednak w przyszłości chętnie wypiję ich 12 i stouta (który podobno jest całkiem udany).
browar: Hurbanovo
ekstrakt: 10%; alkohol: 4,2%; butelka 0,5 l
typ: jasne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 2,90 PLN
Kelt Výčapný to kolejna, raczej średnio smaczna, słowacka dziesiątka. W szklance prezentował się tak sobie. Kolor miał jasnej słomki i nie był zbyt dobrze odfiltrowany, pływało w nim niespodziewanie dużo farfocli. Piana hojna, biała, nieregularna, pełna była dziur i nietrwała. Nie tyle opadała co raczej zarywała się. Zostawiała pokaźne ślady na ściankach. Zapach rozczarowujący. Lekko chmielowy, ale raczej wodnity. W smaku też bez rewelacji. Jak to w dziesiątka, mało konkretna i wodnita. Ten Kelt był lekko goryczkowy, z jakimś bardziej stanowczym uwolnieniem tej goryczki w posmaku. Ogólnie jednak to nic specjalnego - takie okropnie neutralne. Kilka lat temu była to podobno najsmaczniejsza słowacka 10, teraz smakuje to mocno koncernowo. Sporym problemem Kelta było słabe wysycenie. Pod koniec było już praktycznie nie wyczuwalne, także aż nie chciało się tego pić.
Wygląd butelki bardzo poprawny, chociaż rozczarowałem się trochę, bo myślałem, że tak jak to w przypadku ich 12 będzie porcelanka zamiast kapsla. Etykieta kolorystycznie bardzo fajna i błyszcząca. Prosta i bez udziwnień - to się chwali. Na kontrze wszystko czytelnie tyle, że po słowacku, no i jest ekstrakt.
Tradycyjnie, jak to w przypadku wcześniej opisanych przeze mnie słowackich produktów (o kilku sprezentowanych mi piwach pisałem w lipcu 2009) - nie polecam. Za tą, niezbyt wygórowaną cenę, można dostać sporo lepszych (w każdym aspekcie) piw i nie męczyć się tym Keltem. Niemniej jednak w przyszłości chętnie wypiję ich 12 i stouta (który podobno jest całkiem udany).
Ejże, znowu piwo, które piłem. ;) Ale chyba jakąś inną wersję. ;) Ja Kelta piłem w butelce takiej na korek, jak Grolsch. I pamiętam, że był całkiem smaczny.
OdpowiedzUsuńInną, inną. Piłeś z 12% ekstraktem, on ma właśnie korek - porcelankę. Jakoś nie widziałem nigdy tego piwa w sprzedaży, chociaż widziałem butelki po nim u znajomych. Kiedyś się za nim rozejrzę, kupię i też opiszę.
OdpowiedzUsuńNo ja kupowałem na Słowacji, w sklepie zaraz przy granicy. ;)
OdpowiedzUsuńNa Stouta nie masz co liczyć... Kelt Stout warzony był przez czeski browar Staropramen, ale został wycofany z produkcji ponad rok temu.
OdpowiedzUsuńAdam