środa, 27 stycznia 2010

Kirin Ichiban

kraj: Rosja
browar: Kompaniya PIT
ekstrakt: nie podano; alkohol: 5%; butelka 0,33 l
typ: jasne; rodzaj: lager; pasteryzowane
źródło: sklep Piwowar na Zamkowej,
cena: 5,50 PLN

Od jakiegoś czasu chciałem spróbować piwa, które w składzie miałoby ryż. Padło na Kirin Ichiban - "japońskie" piwo, licencjonowane w Niemczech, a warzone i rozlewane w Rosji. To taki sam Japończyk, jak z Jamesa Bonda w "Żyje się tylko dwa razy". W Pabianicach dostępne jest chyba jeszcze tylko japońsko-czeski Asahi Dry, ale że Kirin tańszy, więc padło na niego.

Jak widać na zdjęciu nalało mi się ze śliczną czapą. Piana drobna, gęsta. Opadła do poziomu trochę poniżej centymetra, osadzała się ładnie na ściankach, a w późniejszym (dużo późniejszym) etapie konsumpcji znikła. Poza tym strasznie jasne to piwo. Spodziewałem się słomki, ale ta wydawała mi się jakaś rozwodniona. W zapachu wydało mi się dość przyjemne. Czuć głównie chmielną goryczkę. W smaku niestety bardzo kiepskie. Od pierwszego łyka jest dziwne i niespecjalnie smaczne. W składzie odnaleźć można ryż i kukurydzę, więc pewnie to stąd. Kirin jest lekko kwaskowate, czuć w nim też trochę chmielu. Ale przede wszystkim, w każdym łyku czuć jak strasznie wodnite jest o piwo. Pijąc je miałem wrażenie, że ze smaku zostały tylko niewyraźne pozostałości. W posmaku wyczuwalny jest ślad goryczki, który słabnie z każdym łykiem. Pod koniec właściwie obecna jest tylko ta kwasowość i dodatkowo dochodzi alkohol. Końcówka była naprawdę bolesna. Z wysyceniem jest tak sobie. Początkowo obserwujemy burzę bąbelków, ale później to całkowicie siada.

Piwo sprzedawane jest w butelce 330 ml z wypukłościami: napisami "Kirin" i czymś co chyba jest smokiem, ale wygląda jak obcy z filmu "Obcy. Ósmy pasażer Nostromo". Etykiety od strony kolorystycznej są świetne: kremowe tło, dominuje tutaj złoto, podkreślone umiejętnie srebrem. Układ również świetny... gorzej niestety z grafiką, bo ten smok wygląda jak podpalona koza z wąsem zamiast brody.

Rosyjski Kirin Ichiban (a leją go oczywiście jeszcze w Japonii i Wielkiej Brytanii) to olbrzymie rozczarowanie. Nie spodziewałem się cudu, ale liczyłem, że za te 5,50 zł będzie przynajmniej wypijalny. Okazał się strasznie niesmaczny i cholernie żałuję wydanych pieniędzy. Jeżeli rzeczywiście jest to "Japan's Prime Brew" to ja tym ludziom serdecznie współczuję. Unikać jak ognia!

10 komentarzy:

  1. Ej, w końcu coś co piłem. :D
    Skusił mnie orient, ale piwo w smaku rzeczywiście niespecjalne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się drugi raz na orient nabrałem. Kiedyś z Rychem kupiliśmy sobie jakieś chińskie piwko ze smoczkiem (chyba made in Hong Kong) i też niespecjalne było - z tym że i tak lepsze niż Kirin Ichiban. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To piwo które piliśmy to się nazywało Sun Lik Beer :) Warzą je na licencji w Wielkiej Brytanii ale pamiętam że na butelce było Brewed in Hong Kong, także wierzę że przybyło do mnie z Azji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajną masz tą szklankę

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam japońskie Asahi, co prawda warzone w Czechach, ale całkiem konkretne, tzn lekkie i orzeźwiające. Nie spodziewaj się po Azjatach "gęstości" smaku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ashahi jest jednak dość drogie i szkoda mi kasy, szczególnie że wiem, iż nie jest to pierwszej jakości piwo. U mnie w mieście można w tej samej cenie dostać jakieś belgijskei ale

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że spokojnie znalazłbyś parę polskich piw z ryżem w składzie... ;)
    Adam

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz w których? W Lechu Premium albo których z tańszych piw z Sulimara?

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do smoka na etykiecie, to taki jest azjatycki sposób przedstawiania smoków, jako hybryd różnych zwierząt. To ich styl, dlatego za ten element bym nie krytykował - co kraj to obyczaj. Piwo moim zdaniem całkiem dobre, choc wiele pewnie zależy od partii, gustu itp. czynników. Mnie najbardziej bawi, to że na etykiecie jest podane 5% vol., a na polskiej przylepce do piwa 4,8%. Zwykły chochlik? :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails